Iluminaci, czyli bajka o żelaznym wilku
Zanim Dan Brown napisał powieść „Anioły i demony", mało kto słyszał o iluminatach. Nawet „Słownik mitów i tradycji" Władysława Kopalińskiego nie wspomina o tym tajemniczym bractwie. Czy zatem powinniśmy wierzyć jednemu z najpopularniejszych amerykańskich pisarzy, że iluminaci mają wpływ na światową politykę?
Paweł łepkowski
Dla setek milionów ludzi na całym świecie nie ma niczego bardziej pociągającego niż spiskowa teoria dziejów, na którą można zrzucić wszystkie nieszczęścia tego świata. Od dziesięcioleci tajemne rytuały i symbole masonów, templariuszy, różokrzyżowców, Zakonu Syjonu czy innych ezoterycznych konfraterni rozpalają wyobraźnię poszukiwaczy „prawdy" o tym, kto rządzi ludzkością. Umberto Eco wykpił ten fenomen socjologiczny w sardonicznej powieści „Wahadło Foucaulta".
Dzięki „Kodowi Leonarda da Vinci" Dana Browna, jednej z najpoczytniejszych książek ostatnich lat, do grona tajnych bractw manipulujących rządem światowym dołączyły dwie organizacje: Zakon Syjonu i Opus Dei, prałatura personalna Kościoła katolickiego. Dla Browna nieważne było, że Zakon Syjonu i Opus Dei faktycznie istnieją i nie mają niemal nic wspólnego z niedorzecznościami opisanymi w „Kodzie Leonarda da Vinci". Zakon Syjonu (Prieuré de Sion) nie powstał w 1099 r., jak sugeruje Brown, ale został założony i zarejestrowany w 1956 r. we Francji. We wcześniejszej powieści „Anioły i demony" pisarz oddawał władzę nad światem tajemnemu bractwu iluminatów, którego wielkimi mistrzami mieli rzekomo być Leonardo da Vinci i sir Isaac Newton. W „Kodzie Leonarda da Vinci" ci sami panowie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta